wtorek, 6 grudnia 2011

Taniec ze smokami

Jeśli ktoś nie czytał, niech nie czyta notki, bo boję się, że z rozpędu coś zaspoileruję i nawet tego nie zauważę. 

Pierwsze wrażenie - nareszcie jakaś ludzka okładka (poza filmową wersją "Gry o tron" reszta okładek zapowiadała co najwyżej mierne i wtórne fantasy). Drugie - dranie (oczywiście tutaj padło bardziej wulgarne określenie), rozbili książkę na dwie części i policzą sobie dwa razy po 45 zł...


Prawdę mówiąc nie potrafię ocenić tej książki (a raczej jej części) jako samodzielnego tomu, tj. samodzielnej całości. Jest to po prostu kontynuacja poprzednich części, rozwinięcie historii, w której żaden z bohaterów nie jest bezpieczny i którą czytam próbując samą siebie prześcignąć by jak najszybciej dowiedzieć się co będzie dalej. Pozostawiona jestem oczywiście w niedosycie, gdyż żaden z wątków nie został zamknięty (tyle dobrego, wiadomo że nikt nie umarł), a jedynie dodano do nich nowe komplikacje. Jak głupia boję się o moich ulubieńców, drżę na widok błędów które popełniają, nie śpię po nocach martwiąc się o to wszystko, co nadciąga nad ich głowy. A równocześnie jestem zachwycona. Po pierwsze lekkością języka, który nie nudzi ani nie jest nadmiernie dydaktyczny, w czym celuje np. Sapkowski. Po drugie bohaterami, którzy są tak cudownie realni, prawdziwi, żywi, mający swoje przywary, popełniający błędy, będący tacy ludzcy. No i historia. Historia, która nie poddaje się uproszczeniom, a wręcz jest bardziej zagmatwana za każdą stroną. Ściera się tu wiele grup interesów, a wydarzenia są wypadkową niezliczonych przypadków i działań innych. To też sprawia, że wszystko wydaje się być bardziej prawdziwe, jakby autor opisywał faktyczne wydarzenia, które też rzadko kiedy są proste i jednoznaczne. Być może okaże się to być też wadą tej książki, jeśli Martinowi zdarzy się umrzeć zanim napisze pozostałe dwa planowane tomy (pisanie "Tańca ze smokami" zajęło mu kilka lat). A wtedy rozpęta się piekło - biorąc pod uwagę fakt ekranizacji serii przez HBO i jej nagłą popularność, pojawią się na pewno jacyś niezwykli szczęściarze, którzy odnaleźli zapiski autora i dokończą jego historię, oczywiście za spore pieniądze... Dlatego też życzę Martinowi wielu zdrowych i owocnych lat pracy.

1 komentarz:

  1. A ja - nie czytając notki, żeby nie zaspoilerować sobie - właśnie zamówiłem w Empiku 2 pierwsze tomy Sagi w oryginale. W ogóle - w Empiku oryginalny "Taniec" , w jednym tomie, za 69.90. Trzeba jakoś trzymać angielski w kupie.

    OdpowiedzUsuń