niedziela, 27 listopada 2011

Zakazana psychologia tom I

Dziś książka z cyklu "inspiracje do mojej magisterki". 

Tomasz Witkowski jest psychologiem. Zajmuje się głównie popularyzowaniem nauki - pisał dla "Charakterów", wydał kilka książek (m.in. o psychomanipulacjach). Równocześnie jest on tropicielem szarlataństwa w dziedzinie, którą zna - w psychologii. "Zakazana psychologia" poświęcona jest temu zagadnieniu.

Książka składa się z kilku rozdziałów, poświęconych odrębnym zagadnieniom - "grzechom" psychologii akademickiej, "grzechom" terapeutów, psychobiznesowi. Jest też odrębny rozdział opisujący prowokację Witkowskiego (o której później), a także dodatek, w którym można poczytać szczegółowe rozwinięcia niektórych zagadnień. Poszczególne części poprzedza wstęp "Jak i dlaczego powstała nauka", który jest wspaniałym, przystępnym i łopatologicznym wyjaśnieniem bardzo podstawowego pojmowania nauki jako takiej. 

Później natomiast jest coraz ciekawiej. Zaczynamy od wpływu psychologii, tej młodej dziedziny nauki, na politykę, społeczeństwo oraz na indywidualne losy ludzi. Dowiemy się, że naukowcy wcale niekoniecznie są tak uczciwi i kryształowi jak mogłoby się nam wydawać - plagiaty są na porządku dziennym, fabrykowanie i fałszowanie danych też. Będziemy mogli się dowiedzieć nie tylko, jakie są najczęstsze grzechy naukowców, ale też i co sprzyja ich popełnianiu. A wszystko to oparte na bardzo konkretnych przykładach. Rozdział otwiera bowiem historia eugeniki i ilorazu inteligencji, który autor z nią wiąże, opisując jakie konsekwencje miała niepoparta na dowodach idea, twórczo rozwinięta przez sir Cyrila Burta, wielkiego oszusta. Przyczyniła się bowiem do takich projektów jak przymusowa sterylizacja osób "mniej inteligentnych" (bez ich zgody, a nawet wiedzy), przy czym inteligencję obliczano wątpliwymi metodami, nieuwzględniającymi m.in. zmiennych kulturowych. Idea ta była też źródłem nieszczęścia wielu dzieci, które po jednym teście przekreślono na zawsze, wysyłając do gorszych szkół. 

Jednak dla mnie najbardziej wstrząsający jest rozdział następny, poświęcony psychoterapii. Autor, powołując się na liczne przykłady i wskazując niebezpieczeństwa z nią związane, dochodzi nawet do wniosku, iż psychoterapię należy pożegnać jako nieskuteczną, a wręcz mogącą szkodzić ludziom. Witkowski pokazuje jak pseudonaukowe teorie z łatwością wnikają do sfer akademickich, jak później są wykorzystywane przez psychologów. Pokazuje czynniki, które wpływają na nieskuteczność terapii, a nawet jej szkodliwość, jak np. podatność na sugestie, zmienianie się pod wpływem terapeuty i w pożądanym przez niego kierunku, dochodząc aż do takich potwornych zdarzeń jak "ruch odzyskanych wspomnień". Otóż w latach 80tych ubiegłego wieku nagle wiele osób "odzyskało" wspomnienia jakoby byli molestowani w dzieciństwie. Jedna z ofiar terapeuty za jego przewodnictwem przypomniała sobie kazirodczy stosunek z dzieckiem, zabijanie, uczestnictwo w kulcie satanistycznym itp. Trudno mi sobie nawet wyobrazić traumę osób, które nie są już w stanie rozpoznać co im się naprawdę przydarzyło, a co stanowiło jedynie rozwinięcie wyobraźni. W tym samym rozdziale Witkowski poznęca się jeszcze nad Freudem i NLP. 

W następnym rozdziale, poświęconym psychobiznesowi, dowiecie się m.in. że psychoterapeutą dziś może być każdy. Dowiecie się też jak ten zawód jest postrzegany - nie jako emanacja nauki, lecz jako "sztuka", co wg Witkowskiego jest postawą naganną. Poznacie również historię jednej prowokacji - doprowadzenia przez Witkowskiego do opublikowania na łamach "Charakterów" całkowicie wyssanego z palca artykułu dotyczącego pól morficznych. Witkowski posłużył się tu pseudonimem, tworząc fikcyjną postać Renaty Aulagnier. 

Książka napisana jest soczystym, bardzo przekonującym językiem. Autor podporządkowuje nas swojej wizji, w zasadzie nie pozwalając na jakąkolwiek polemikę - wrażenie jest takie jakbyśmy czytali o faktach, nie zaś o opiniach. Zastanawiałam się więc, czy przyjmowanie poglądów autora nie stanowi przejawu mojego myślowego oportunizmu. Później jednak stwierdziłam, że Witkowski ma zasadniczo rację. Nie zgadzam się z nim co do niektórych kwestii - np. nie uważam, aby psychoterapia powinna być w ogóle zapomniana. Sam autor poświęca jeden podrozdział zagadnieniu skuteczności psychoterapii, z którego obronną ręką wychodzi wiele z nich, ze szczególnym uwzględnieniem terapii behawioralnej. Niemniej, jak sam słusznie wskazuje, obecnie istnieje kilkaset różnych podejść terapeutycznych, nierzadko bazujących na zwykłym efekcie placebo (tak, efekt placebo istnieje również przy terapii!), wykorzystujących niekoniecznie chorych, lecz wrażliwych ludzi. Do takich ruchów zaliczę np. NLP, które obiecuje złote góry, możliwość zdobycia umiejętności manipulowania każdym człowiekiem na ziemi, albo ustawienia Berta Hellingera, niezwykle u nas popularnego. Ostatnio nawet widziałam gdzieś magazyn psychologiczny "Sens", w którym opis tej pseudoterapii sprowadzał się do stwierdzenia - co prawda wszyscy mówią, że to nie może działać, bo nie ma żadnych podstaw teoretycznych, ale przecież działa, coś się na tych sesjach dzieje! I z takim podejściem mimo wszystko powinniśmy walczyć. Stosowanie terapii nieopartych na materiale badawczym, niesprawdzonych naukowo, nie poddanych testowi z terapią placebo (a więc taką, która nie ma żadnych założeń, podbudowy metodologicznej) w niektórych przypadkach spowoduje tylko utratę pieniędzy. Być może tym, którzy nie są chorzy, nawet pomoże (zwracam jednak uwagę, że kawa z przyjaciółką raz w tygodniu spowoduje ten sam efekt, a przynajmniej nie będzie tak drogie), ale niesie ze sobą poważne niebezpieczeństwa. Czy ktokolwiek z nas chciałby odzyskać wspomnienia zajścia w ciążę z własnym ojcem, a następnie dokonania autoaborcji z użyciem wieszaka do ubrań? Czy ktoś z nas chciałby usłyszeć, że jego moczenie się nocne, suchość w gardle i niechęć do życia to tak naprawdę rezultat nieświadomego pragnienia uprawiania seksu oralnego z własnym ojcem (psychoanaliza again)? Dlatego też książkę tę polecam każdemu, który chciałby rozpocząć terapię. Może ona pomóc w staniu się bardziej ostrożnym.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz